data publikacji: 12 listopada 2005, dodał: Andrzej 433 odsłon 

F3A 0.5 (III)

Oto kolejne z moich treningowych dziwadeł. Dlaczego dziwadło ? Bo ma „nietypowy” układ płaszczyzn nośnych dla modelu o tej wielkości. Większość małych modeli treningowych spotykanych w zestawach lub planach to grzbietopłaty o mniejszej długości kadłuba od rozpiętości skrzydeł. Najczęściej nie mają steru kierunku. Ja też takimi zaczynałem. Były to: Scorpio-2 opisany w jednym ze starszych egzemplarzy Modelarza, Benji z czeskiego zestawu i jeszcze coś tam. Dodawałem nawet ster kierunku, ale to wszystko nie to. Są lekkie, zwinne i szybkie ale niesforne w prowadzeniu. Ciężko wykonać poprawnie większość figur. Można za to trenować kombat. Są do tego naprawdę niezłe. Ja patrząc na duże modele F3A pomyślałem: dlaczego nie chlasnąć takiego na pół? Zrobiłem model o wymiarach 90×90 cm o bardzo prostej, kanciastej konstrukcji ale silnik, skrzydła i statecznik poziomy ustawione w j e d n e j l i n i i . Wrzuciłem do niego Magnum 2,5 ccm, zbiornik 100 ccm jedno serwo standard na lotki i trzy mini do reszty. Gotowy do lotu ważył ok. 900 g. Wyszedłem na łąkę, odpaliłem i jak zwykle na drżących nogach rzuciłem pod niewielkim kątem. Model zachował się lepiej, niż przypuszczałem. Wyglądało to tak, jak bym go wrzucił na jakieś niewidzialne szyny. Nie kiwał się na boki, nie opuścił nosa, po prostu szedł jak po sznurku. Ale jeszcze większe ździwienie moje było w czasie kręcenia figur. Spokojnie kręciłem cały program P-01. Gdyby miał trochę więcej mocy. Były problemy ze skoblami i kapeluszami łączonymi z akcentowanymi beczkami.

Mimo to w porównaniu z poprzednimi t.zw. modelami „treningowymi” różnica była k o l o s a l n a – dosłownie. Przy odpowiednim ustawieniu wychyleń płaszczyzn sterowych równiutko wykonuje autorotację (bez wołowatego początku i gwałtownej rotacji pod koniec). Idealnie zwala się w korek nawet bez pomocy lotek. A plecy ? Zupełnie nie ma potrzeby odpychania drążka steru wysokości nogą. Wystarczy muśnięcie po półbeczce a model leci jak nadziany na ruszt. A żyletka? itd itd. Zauważyłem też o wiele mnięjszą wrażliwość na wiatr (mniejsze zadzieranie pod wiatr i opadanie z wiatrem).Z tego punktu widzenia tamte można nazwać nie „treningowe” tylko „mordęgowe”. Kto nie wierzy niech skleci takiego śmiecia z odpadów jak mój i przekona się sam. W następnych modelach zastosowałem dwa mikroserwa na lotki co obniżyło jeszcze wagę. W najnowszy wrzucę akku typu AAA NiMH 700mAh co jeszcze obniży wagę i silnik MVVS 2.0 bo z rurą ma lepszego kopa niż Magnum 2.5 ??? Ktoś może zapytać: po co latać takim małym g…. kiedy można dużym? Można tyle, że duże chlają jak nałogi. A mały ? Przy odrobinie wprawy w jednym locie można wykręcić program wstępny i finałowy a klub do znudzenia, a spali setkę a nie pół flachy jak duży. A jaka radocha jak figura wyjdzie identycznie jak dużym?. Oczywiście nie jest tak całkiem słodko. Aby zrobić dobry model trenigowy, ale oszczędny trzeba by było zastosować silnik 3.5-4ccm i wymiary 100-110 cm (rozpiętość i długość), a konstrukcję i wyposażenie jak najlżejsze, ale to trochę kosztuje. Może kiedyś ? A zapomniałem o lądowaniu. Model o takim układzie kończy akrobację w powietrzu. Na ziemi nie wykonuje żadnych figur – po prostu wjeżdża gładko na wygoloną trawę, a dobieg ma góra 1-1,5 m bez kangurów, cyrkli itp. Po prostu płaski spód kadłuba (zalecany) i niżej położone skrzydła doskonale utrzymują jego pozycję przy doziemieniu, a trawa skutecznie hamuje.

Rysunek poglądowy mojego trzeciego modelu z serii F3A-0,5. Rzuciłem kilka prostych linii i jeden łuk z zachowaniem odpowiednich proporcji i wyszło mi takie oto paskudztwo. Kadłub jest cały zamknięty. Dostęp do wyposażenia jest przez otwieraną od góry imitację kabiny ( płytka balsy).Druga część imitacji kabiny to pokrywa zbiornika przykręcana na cztery małe wkręty. Skrzydła (dzielone – opisane w innym miejscu) mocowane są na dwóch przewleczonych przez kadłub laminatowych bagnetach o średnicy 6 mm. Cały kadłub z balsy 1 mm do spływu wzmocniony balsą 1,5 mm. W miejscu przejścia bagnetów dodana jest sklejka 0,4 mm. Spód kadłuba do natarcia z balsy 3 mm. Stateczniki klejone na szybie z pasków balsy 2 mm o szerokości 5 cm (nie ulegają deformacji). Całość wykonana z odzysków z rozbitych modeli. Model wyszedł lekko ale był delikatny, wziąć go do ręki można było tylko przed natarciem lub za spód (do rzutu). Ta delikatność spowodowała, że kadłub rozsypał się ze starości (intensywnej eksploatacji) ale latał doskonale. Skrzydła wykorzystałem do następnego modelu.


Do góry